Baran bo Odar trochę za długo żongluje kliszami i próbuje nas oszukać, że oglądamy typowy, nudny, niemiecki film, który lepiej sprawdziłby się w nocnej telewizyjnej ramówce niż w kinie.
Stereotypowy filmowy informatyk może mieć dwie twarze. Jedną jest geek w szarym rozciągniętym swetrze i rogowych okularach. Patrzy na świat z lękiem i odrazą. Światło padające z ekranu podkreśla jego trupiobladą cerę. Nudny typ. Taki bohater nie ma dziewczyny ani kolegów, a na uniwersyteckiej imprezie upija się w sztok jednym drinkiem. Drugim typem jest haker. Piekielnie inteligentny, podekscytowany, igrający z ogniem, lubujący się w sensacji, chętnie podejmujący ryzyko i szalenie atrakcyjny. Benjamin (Tom Schilling) naprzemiennie wciela się w jednego i w drugiego. Może być, kim chce; jest tym, kogo widzą w nim inni. W najnowszym filmie Barana bo Odara ("Cisza", 2010) percepcja jest ofiarą magicznej sztuczki, a dobra zabawa zależy tylko od tego, do którego momentu będziemy wierzyć w iluzję.
Fabuła jest zamknięta w ramie pierwszoosobowej opowieści. Wygląda na to, że wszystko, co istotne, już się rozegrało. Benjamin siedzi w pokoju przesłuchań, pobitą twarz skrywa pod kapturem, ale bez zbędnych ceregieli zaczyna się zwierzać szefowej Europolu Hanne Lindberg (Trine Dyrholm). Zaczyna od wspominania trudnego dzieciństwa, ale zdystansowanej i eleganckiej agentki nie interesują jego młodzieńcze traumy. Chce popchnąć akcję naprzód, choć to nie znaczy, że jest panią sytuacji. Wszyscy jesteśmy zdani na to, co powie i co zatai Ben. Powinno to wzbudzać natychmiastowy niepokój, Baran bo Odar dba jednak o to, byśmy ślepo podążali za każdym słowem mężczyzny. Nie widzimy w nim zagrożenia, bo Schilling najpierw z postaci tajemniczego hakera tworzy jej karykaturę, potem odsłania jego chłopięcą, niegroźną, pełną słabości i ufnie nastawioną do świata naturę.
Anonimowość w sieci sprzyja grom z tożsamością. Benjamin jest mistrzem w przyjmowaniu nowych i bardzo różnych od siebie ról. Wielką reżyserską zasługą jest fakt, że widzimy w nim przede wszystkim zagubionego chłopca, który trafia w złe towarzystwo i ze społecznego zera zamienia się w członka czteroosobowego gangu ambitnych hakerów legitymujących się nazwą CLAY (Clowns Laughing @ You). Każdy z mężczyzn reprezentuje inny typ osobowości. Gdyby nie finałowa seria przewrotek moglibyśmy zarzucić reżyserowi popadnięcie w banał i niefortunne uproszczenia psychologiczne. Max (Elyas M’Barek) to pewny siebie, charyzmatyczny przystojniak, Stephan (Wotan Wilke Möhring) – wytatuowany i agresywny, ale wrażliwy programista, a Paul (Antoine Monot, Jr.) – naburmuszony gruby nerd.
Dla żartu chłopcy włamują się do organizacji rządowych, w celu ochrony zwierząt hakują serwery firm farmaceutycznych. Ich prawdziwym wrogiem jest MRX, czołowy haker na świecie; jedyną słabością – Hanna (Hannah Herzsprung), dziewczyna, do której wzdycha Benjamin. Baran bo Odar trochę za długo żongluje kliszami i próbuje nas oszukać, że oglądamy typowy, nudny, niemiecki film, który lepiej sprawdziłby się w nocnej telewizyjnej ramówce niż w kinie. Cybernetyczny thriller zaczyna autentycznie przyciągać uwagę dopiero w drugiej połowie, kiedy powoli zaczynamy się domyślać, że coś tu nie gra, a powracające na zasadzie lejtmotywu magiczne sztuczki istotnie służą odwróceniu uwagi od tego, co dzieje się naprawdę. W jednej z ostatnich scen Hanne Lindberg prosi Benjamina, by ten wyjawił jej, na czym polega trik z czterema kostkami cukru. Haker zdradza jej mechanizm, ale uprzedza, że jest on tak prosty, że aż rozczarowujący. Baran bo Odar też nie pozostawia ani cienia wątpliwości na temat tego, jak w istocie potoczyły się wszystkie sprawy. Wbrew pozorom jego gest jednak nie rozczarowuje. Choć o jedno zakończenie w tym filmie za dużo, dzięki finałowym niespodziankom "Who Am I" nabiera charakteru, jakiego oczekiwaliśmy od twórcy znakomitej "Ciszy".
Rocznik '86. Ukończyła filmoznawstwo na UJ, dziennikarka, krytyczka filmowa, programerka Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Jako wolny strzelec współpracuje z portalami Filmweb.pl, Dwutygodnik.com i... przejdź do profilu